Niewykorzystane sytuacje się mszczą
Tempo sparingów nie malało. Kolejny mecz towarzyski miał odbyć się w Łodzi, a rywalem miała być reprezentacja Ukrainy. Starcie dwóch współgospodarzy EURO 2012, miało być dla obu zespołów kolejnym etapem przygotowań do turnieju. Akurat w tym czasie był problem żeby znaleźć transport publiczny z Libiąża do Łodzi, dlatego z góry zakładaliśmy, że na mecz trzeba będzie wybrać się autem. Oczywiście dodatkowym argumentem żeby wybrać się na mecz na stadion Widzewa była doskonała atmosfera jaka zawsze tworzyli kibice zasiadający na słynnej „Trybunie pod zegarem”. Koncepcja wyjazdu na ten mecz wyklarowała się sama. W weekend siedzieliśmy na imprezie urodzinowej u Marcina i przy stole padł temat wyjazdu na mecz. Nagle Łukasz rzucił, że jedzie i będzie kierowcą, do tego drugi Łukasz, Marcin i mamy ekipę na wyjazd. Gdy docieramy na obiekt przy al. Piłsudskiego w Łodzi, nasz sektor był już oflagowany, więc wieszamy „Libiążówkę” na koronie stadionu i czekamy na mecz.
Selekcjoner Franciszek Smuda wracał na stadion, na którym odnosił swoje największe trenerskie sukcesy. Przed tym meczem głównym zadaniem trenera była poprawa gry w obronie. Gra polskiego bloku defensywnego w ostatnich meczach była katastrofalna, czego potwierdzeniem była sromotne porażki z Hiszpanią i Kamerunem. W poprawie gry obronnej pomóc miał debiutant – Sebastian Boenisch, na co dzień zawodnik Werderu Brema. W 2′ groźny atak przeprowadzili Ukraińcy. Z prawej strony mocno dośrodkował Andrij Szewczenko , ale polscy obrońcy byli dobrze ustawieni i szybko opanowali sytuację we własnym polu karnym. W 5 minucie szybka akcja Polaków, Sławomir Peszko urwał się obrońcom, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali, zamiast strzelać, próbował podawać do Irka Jelenia. W całą akcję wmieszał sie obrońca rywali i wspólnie z bramkarzem zażegnali niebezpieczeństwo. W 17 minucie pierwsza sytuacja bramkowa Ukraińców, Oleksandr Aliyev zdecydował się na strzał zza pola karnego, ale obok bramki Artura Boruca. W 24 minucie dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego Macieja Iwańskiego, w polu karnym głową uderzył Sebastian Boenisch, jednak piłka przeleciała obok bramki. W 27 minucie znów Boenisch mocno uderzył sprzed pola karnego, ale w środek bramki i Andriy Piatov bez problemu obronił. W 35 minucie świetną okazję zmarnował Jeleń. Po dośrodkowaniu z prawej strony Łukasza Piszczka, z piłką minął się ukraiński obrońca, w polu karnym opanował ją Jeleń, huknął z kilku metrów, ale wysoko nad bramką. Najlepszą akcję w pierwszej połowie Ukraińcy stworzyli w 41 minucie. Marko Dević wbiegł z piłką w pole karne, strzelił po drugim słupku, ale Boruc efektownie sparował piłkę. Minutę później sprawdziło się stare porzekadło, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Piłkę w środku boiska przejął Kuba Błaszczykowski, uruchomił prostopadłym podaniem Jelenia, ten minął bramkarza i uderzył do pustej bramki. Do przerwy Polska prowadzi 1:0, ale druga połowa powinna zacząć się od podwyższenia prowadzenia. Zaraz po zmianie stron Rafał Murawski posłał prostopadłą piłkę do Jelenia, ale ten przegrał pojedynek sam na sam z Piatowem. 54 minuta to znów znakomita sytuacja Jelenia. Iwański klatką piersiową wyłożył piłkę zawodnikowi AJ Auxerre, ale ten w dobrej sytuacji nie trafił w bramkę. W 69 minucie złe wybicie piłki z własnego pola karnego przez ukraińskiego obrońcę, przed polem karnym futbolówkę przejmuje Murawski, który od razu decyduje się na silny strzał, ale po rykoszecie piłka wychodzi tylko na rzut rożny. W 72 minucie kolejna doskonała sytuacja Jelenia i kolejne pudło. Peszko zagrał piłkę po ziemi wzdłuż pola karnego, akcje zamykał Jeleń, ale znów zamiast do bramki, trafił w bramkarza. Minutę później kolejna świetna szansa Polaków. Piszczek dośrodkowuje z prawej strony, w polu karnym główkuje Robert Lewandowski, ale minimalnie nad bramką. W 90 minucie Peszko wykorzystał kolejny błąd w wyprowadzeniu piłki przez rywala, przejął futbolówkę, popędził w pole karne, ale oddał zbyt lekki strzał aby zaskoczyć Piatowa. Chwilę później bardzo groźna sytuacja dla Ukrainy. Przed polskim polem karnym piłkę w łatwy sposób stracił Murawski, na szybki strzał zdecydował się Denys Kozhanov ale minimalnie chybił. To było ostrzeżenie. Kilka chwil potem znów potwierdziło się przysłowie, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Sam Jeleń mógł mieć w tym meczu minimum hat-tricka, świetne sytuacje mieli Peszko i Lewandowski. Tymczasem w ostatniej akcji meczu, Ukraińcy koronkowo wymienili piłkę i zdobyli wyrównującą bramkę. Ihor Chudobjak wypatrzył wbiegającego w pole karne Artema Fedeckiego, a ten wyłożył piłkę na pustą bramkę do Jewhena Selezniowa, który dopełnił formalności. Chwilę później sędzia zakończył mecz. Polacy znów bez zwycięstwa. Przed meczem najwięcej mówiło się o dziurawej obronie. Przez całe spotkanie ta formacja grała bardzo solidnie, szczególnie dobrze w defensywie i ofensywie wyglądał debiutant Boenisch. Jednak cieniem na ocenę Polaków kładzie się sytuacja z końcówki i stracona bramka. Niedosyt pozostał.
4 września 2010
Łódź – Stadion Widzewa – widzów 6.500
Polska – Ukraina 1:1 (1:0)
1:0 Jeleń 42′
1:1 Selezniow 90′
Polski: Boruc – Piszczek, Wojtkowiak, Michał Żewłakow, Boenisch – Błaszczykowski (84′ Rybus), Bandrowski (46′ Matuszczyk), Murawski, Iwański (64′ Robert Lewandowski), Peszko – Jeleń (87′ Smolarek)
Ukraina: Piatow – Romanchuk (86′ Kozhanov), Fedeckij, Tymoschuk, Khacheridi, Szewczenko (46′ Selezniov), Aliev (53′ Polevoy), Gusiev (46′ Kulakov), Mykhalyk, Krasnopiorov (65′ Khudobyak), Dević (46′ Woronin)
Żółte kartki: Błaszczykowski, Boruc (Polska)