Polska – San Marino 10:0

01.04.2009

Kielce - Arena Kielce

Rekordy

W kolejnym meczu eliminacji Mistrzostw Świata 2010 reprezentacja Polski miała się zmierzyć z drużyną San Marino. Było to spotkanie rewanżowe gdyż we wrześniu 2008 roku Polacy wygrali w Serravalle 2:0. Mecz zaplanowano na Arenie Kielce. Przy okazji wyjazdu w Świętokrzyskie znów była okazja odwiedzić kolegów ze Skarżyska-Kamiennej i trochę pozwiedzać. W dniu meczu ruszamy z Kubą ze „Skarlandu” do Kielc. Mimo, że te eliminacje „szły jak po grudzie” mecz kadry w Kielcach był mobilizujący dla lokalnej społeczności kibicowskiej i stadion zapełnił się do ostatniego miejsca. Z racji tego, że byliśmy na obiekcie wcześniej, wieszamy spokojnie flagę w górnych rzędach i czekamy na mecz. Z czasem okazało się, że kolejny mecz reprezentacji w Kielcach zmobilizował nie tylko kieleckich kibiców ale przyciągnął na stadion kibiców z całej Polski. Flagi różnych ekip i miast szczelnie zapełniły całe trybuny. Kilka słów chciałbym napisać apropo naszej nowej flagi gdyż na meczu z San Marino zaliczyła ona swój debiut. Mimo, że do starej fany miałem ogromny sentyment (wiadomo uszyta własnoręcznie) z czasem z racji swoich rozmiarów okazała się ona być niepraktyczna. Na nowych stadionach, gdzie nie było już wysokich płotów oddzielających plac gry od trybun, na których dodatkowo wprowadzono nowe rygory nie było już możliwości wywieszania starej flagi. Zrobiliśmy więc projekt nowej „Libiążówki” i w Łodzi powstała nasza nowa flaga, która przez kolejne dwie dekady objechała kawał świata i „zaliczyła” mnóstwo stadionów. 

Spotkanie w Kielcach to mecz kompletny, totalna dominacja. Przez całe 90 minut nie było choćby chwili przestoju w grze, odpuszczenia, rozkojarzenia, oddania inicjatywy. Na bramkę San Marino sunęła akcja za akcją. Mecz ten był idealnym przykładem jak powinno się grać ze słabszym przeciwnikiem – na dużej intensywności, wywierając cały czas presje na rywalu. Nie wiem jak zacząć opis tego meczu bo działo się tak dużo, że nie skłamię jak napiszę, że praktycznie co 5 minut (a nawet częściej) Polacy strzelali gole lub mieli sytuację bramkową. Postaram się przejść przez ten mecz chwaląc zawodników bo na to zasłużyli. Było to tylko San Marino, ale jak pokazuje historia nawet z takim przeciwnikiem trzeba umieć nie tylko wygrać, ale wygrać efektownie. O tym, że Polacy w tym meczu zagrają bardzo ofensywnie świadczyło już zestawienie pierwszej jedenastki. Trener Leo Beenhakker w składzie znalazł miejsce dla trójki napastników: Euzebiusza Smolarka, Ireneusza Jelenia i Roberta Lewandowskiego. Był to mecz z gatunku „naj” z dwóch powodów – pierwszej strzelonej bramki i wyniku końcowego. Pierwszy gol w meczu w Kielcach pada już w 23 sekundzie i była to najszybciej strzelona bramka przez Reprezentację Polski w historii. Skoro bramka historyczna to warto się nad nią pochylić. Napisze najpierw enigmatycznie. Zawodnik z numerem 14 podaje w ciemno w pole karne, tam zawodnik z numerem 9 wyprzedza obrońcę, dopada do piłki, strzela i jest 1:0, a teraz szczegóły i mała niespodzianka. Zawodnikiem z numerem 14 (podającym) był Robert Lewandowski, a akcję wykończył zawodnik z numerem 9… Rafał Boguski. Ale to były czasy, „dziewiątką” w reprezentacji był Boguski, a Lewy figurował w tym meczu jako RL14. W 18 minucie pada druga bramka. Akcję z lewej strony napędził Jacek Krzynówek, podał w pole karne do Ebiego Smolarka, ten strzelił w kierunku bramki, piłkę przepuścił Robert Lewandowski i ta wpadła do bramki. Skoro napisałem, że będę chwalił to za tą akcję chwalę Krzynówka. Świetne wprowadzenie piłki i zainicjowanie akcji, ogólnie Krzynówek w tym meczu miał jeszcze swoje sytuacje strzeleckie ale bramki nie zdobył. W 27 minucie jest już 3:0. Kolejna dwójkowa akcja duetu Lewandowski – Boguski, znów Lewy podaje a Boguski pewnym strzałem zdobywa gola. Tym razem wypada pochwalić Boguskiego, nie tylko zdobył w tym meczu dwie bramki, ale świetnie współpracował z partnerami w rozgrywaniu piłki. Aż trudno uwierzyć, że po tak dobrym meczu nie zagrał już później w biało-czerwonych barwach. 42 minuta to gol na 4:0. Z lewej strony piłkę wymienili Krzynówek z Rogerem, ten drugi miękko dośrodkował i Robert Lewandowski głową zdobył bramkę. Tym razem należy pochwalić Lewego, który do dwóch asyst dołożył bramkę. Należy dodać, że nasz napastnik mógł mieć już wcześniej hattricka, ale przestrzelił w trzech dogodnych sytuacjach. Kolejne bramki padały już w drugiej połowie. W 50 minucie akcje z lewej strony zapoczątkował Krzynówek, koronkowa wymiana podań Krzynówek, Mariusz Lewandowski, Robert Lewandowski, wyłożenie piłki i Irek Jeleń trafia do bramki z kilku metrów. Jeleń tylko wykończył tę akcję, ale należy podkreślić, że na przestrzeni całego meczu napędzał akcje Polaków na prawym skrzydle i miał kilka świetnych sytuacji strzeleckich. Z kronikarskiego obowiązku należy dodać, że w 52 minucie meczu jedyną akcje bramkową przeprowadzili zawodnicy San Marino – strzelał Andy Selva ale obok bramki (potem okazało się, że i tak był na pozycji spalonej). W 60 minucie Roger dośrodkował piłkę z rzutu wolnego, a zawodnicy z San Marino w kuriozalny sposób wbili piłkę do własnej bramki. Futbolówka najpierw odbiła się od poprzeczki, potem od pleców zdezorientowanego obrońcy rywali i wpadła do bramki. Czas aby pochwalić Rogera, który był w tym meczu prawdziwym playmakerem. „Król środka pola” – mistrzowsko regulował grę, rozrzucał piłki na skrzydła i świetnie dośrodkowywał. Wiadomo, że to tylko San Marino, ale tak wysokie zwycięstwo to w dużej mierze wynik świetnej gry Rogera. A kto najczęściej zagrażał bramce San Marino w tym meczu? Defensywny pomocnik… Mariusz Lewandowski. Strzelał obok bramki, strzelał na bramkę (interwencje bramkarza), lobował niecelnie, zaliczył nawet poprzeczkę. I w końcu w 63 minucie wyregulował celownik i miękkim strzałem lobując bramkarza zdobył gola na 7:0. Piękna bramka! Padały kolejne gole, więc kibice zaczęli sprawdzać statystyki i rekordy. Otóż dotąd najwyższym zwycięstwem reprezentacji Polski było 9:0 z Norwegią (mecz odbył się 4 września 1963 roku na stadionie Pogoni w Szczecinie i był debiutem 16-letniego wówczas Włodzimierza Lubańskiego). Z kolei naszym rywalom zdarzyło się przegrać jeszcze wyżej. Kilka lat wcześniej zespół San Marino przegrał z Niemcami… 0:13. Mecz trwał a Polacy strzelali dalej. W końcu skuteczność odzyskał Ebi Smolarek. W 72 minucie meczu strzał wprowadzonego chwilę wcześniej Kuby Błaszczykowskiego, Smolarek zmienia kierunek lotu piłki i mamy gola na 8:0. Pogrom, a to jeszcze nie koniec. Długo wydawało się, że bramka Mariusza Lewandowskiego będzie najładniejszym trafieniem w tym spotkaniu, ale przebił ją Smolarek, który w 81 minucie pięknymi nożycami pokonał bramkarza rywali. Cudowna bramka i hatttrick polskiego napastnika. Polacy cały czas nacierali i pobili rekord. W 88 minucie akcja wprowadzonego na boisko Łukasza Sosina, strzał w słupek, piłka wychodzi w pole, dopada do niej Smolarek, wykłada do Marka Saganowskiego i mamy gola na 10:0. Na tym strzelanie w tym meczu się zakończyło, choć należy podkreślić, że Polacy zdobyli jeszcze dwie bramki w końcówce (Sosin, Smolarek) ale obie z pozycji spalonej. Nie, nie, nie to nie prima aprillis (mecz był rozgrywany 1 kwietnia) – Polska wygrała 10:0. Mecz historyczny, mecz rekordowy. Bohater meczu – cała drużyna. Wszyscy zawodnicy ofensywni zagrali wyśmienicie. Każdy gracz z wyjściowego składu zdobył bramkę lub zaliczył asystę, także zawodnicy wchodzący z ławki dali impuls w postaci gola lub asysty. Bezbłędnie zagrała formacja obronna, boczni obrończy często włączali się do akcji ofensywnych. O dominacji Polaków świadczy fakt, że bramakrz Łukasz Fabiański przez cały mecz bodajże dwa razy dotknął piłki. Piękny prezent zrobili nasi piłkarze kibicowskiej Polsce, która w ten dzień zjechała do Kielc. Imponująca była liczba goli, ale imponująca była także liczba flag i przedstawicieli ekip kibicowskich z całej Polski. Efektowną oprawę przygotowali kibice Korony Kielce, którzy dbali o wysoki poziom dopingu przez cały mecz. Brawo Kielce, Brawo Polacy. Mecz z San Marino był bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Niestety był to tylko miły przerywnik tragicznych eliminacji. Po tym meczu nastąpiła seria dramatycznych meczów o punkty, która spowodowała wstrząs w polskiej reprezentacji, czy patrząc szerzej tąpnięcie w polskim footballu.

 

1 kwiecień 2009

Kielce – Arena Kielce – widzów 15.000

 

Polska – San Marino 10:0 (4:0)

1:0 Boguski 1′

2:0 Smolarek 18′

3:0 Boguski 27′

4:0 R. Lewandowski 43′

5:0 Jeleń 51′

6:0 Marani (sam.) 60′

7:0 M. Lewandowski 63′

8:0 Smolarek 72′

9:0 Smolarek 81′

10:0 Saganowski 88′

 

Polska: Fabiański – Wasilewski, Dudka, Bosacki, Krzynówek – Jeleń (71′ Błaszczykowski), M. Lewandowski, Roger, Smolarek – Boguski (80′ Saganowski) – R. Lewandowski (66′ Sosin)

San Marino: Valentini – Simoncini, Della Valle, Bacciocchi, Marani, Albani, Bonini (53′ Selva), Bugli, Rinaldi, Vitaioli (64′ Berretti), Andreini

Żółte kartki: Della Valle, Bacciocchi, Selva (San Marino)